niedziela, 14 kwietnia 2019

Co reprezentował sobą bikiniarz?

Poglądy

  Sprzeciw wobec monotonii i uniformizacji, potrzeba wyrażenia własnej opinii, chęć wyróżnienia się w tłumie – takie emocje towarzyszyły części młodzieży polskiej w latach 50. Przede wszystkim chcieli zaistnieć pośród szarej, niezróżnicowanej polskiej masy, wzorując się na kulturze Ameryki.

Znalezione obrazy dla zapytania precz z bikiniarzami Ogólnie przejawiali niechęć do polityki i norm obyczajowo-społecznych w PRL-u.
Ich postawa była jednocześnie hedonistyczna i nonkonformistyczna

 Bikiniarze wzbudzali wiele kontrowersji. Obnosili się ze swoją odmiennością, eksponowali ją, byli zauważani, co dawało motywowało ich do kolejnych działań. Wszystko co robili było wbrew ogólnie panującym wówczas zasadom komunistycznej władzy, według której każdy obywatel musiał być jednakowy. 

Nie trudno było dostrzec ich fascynację kulturą amerykańską, ponieważ okazywali jej niemal bezkrytyczne uwielbienie: słuchali ich muzyki wyzwolenia –  jazzu, a inspiracje czerpali z szeroko pojętych zasobów amerykańskiej kultury i sztuki.

Charakterystyczny ubiór

 Wygląd bikiniarzy, celowo nie był przeciętny. Przyciągał uwagę każdego człowieka. Nie dziwne, że każdy, nawet przeciętny człowiek, widział i był w stanie opisać strój propagandowego bażanta. Było to spowodowane ich częstymi i długimi spacerami mające na celu demonstrację swojego odmiennego stylu. Nie można się dziwić, że ich zachowania nie były obojętne społeczności; powodowały wzburzenie, niekiedy nawet podziw. 

Co takiego nosili? 
Długą do kolan, często kraciastą marynarkę zwaną manierem, a pod nią koszulę, kolorową bądź w jakieś wzory, spod której wystawał podkoszulek, najczęściej w paski. 

Konieczne były dopasowane spodnie z butelką wódki w kieszeni, w parze z jaskrawymi skarpetami „sing sing”.
Chodzili warszawskimi chodnikami nosząc zamszowe mokasyny na grubej podeszwie, tzw. zamszakach  na słoninie, trzymając w ustach papierosa. 

  Ważnym elementem ich stroju był fikuśny krawat na gumce z „gołymi girlsami”. Całość stroju dopełniała fryzura, tzw. „plereza”, czy „mandolina”, której układanie stanowiło pewnego rodzaju codzienny rytuał w życiu bikiniarza. Zaczesywali oni włosy z nałożoną na nie brylantyną z prawej strony do boku, a z lewej – do tyłu. Następnie tworzyli z prostych włosów sfalowany pukiel nad czołem, sczesywali jeszcze włosy z lewej do boku, a z prawej do tyłu… i gotowe! Nierzadko na tak uczesanej głowie spoczywał kapelusz zwany „naleśnikiem”.







Kadr z filmu ,,Bikiniarze"
Kadr z filmu ,,Bikiniarze"

Nie mylić z hipisami!

Niektórzy skłonni są mylić te dwie subkultury. Po tym filmie, myślę, że wszystko będzie jasne.
https://www.youtube.com/watch?v=Ih01oHJVmyc


Źródła:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz